Między klimatem a symbolem: rozmowa z Wiktorem o pejzażach, introspekcji i malarskiej drodze

Wiktor JackowskiWiktor Jackowski, fot. dzięki uprzejmości artysty


Wiktor to artysta, który zamiast dosłowności wybiera niedopowiedzenia, a zamiast narracji – atmosferę. Jego obrazy budzą emocje, które trudno uchwycić słowami, bo sam proces twórczy to dla niego droga przez osobiste doświadczenia, wspomnienia i stany wewnętrzne. W rozmowie opowiada o swojej ewolucji – od budowania klimatu po świadome konstruowanie symboliki, o spacerach po Lesie Bielańskim, które bywają początkiem obrazu, i o tym, dlaczego nie lubi tytułować swoich prac.

Zapraszamy Was do przeczytania osobistego i szczerego wywiadu z Wiktorem Jackowskim: Między klimatem a symbolem: o pejzażach, introspekcji i malarskiej drodze.

 

 

Wiktor, zastanawiam się co stoi u podstaw Twoich obrazów. Czy traktujesz je bardziej jako opowieść czy może jako zapis pewnego nastroju?

Na początku mojej drogi twórczej ważniejszy był dla mnie sam klimat obrazu – nastrój, jaki może wzbudzać, bez jakiejkolwiek narracyjnej treści. Swoją pierwszą indywidualną wystawę nazwałem po prostu „Klimaty”, jakby programowo odrzucając literackie znaczenia. Zawsze inspirował mnie pejzaż, przestrzeń i to nadal pozostaje głównym tematem moich prac, ale z biegiem lat i namalowanych obrazów coraz więcej przemycam w nich symboli czy mniej lub bardziej czytelnych historii. Cykl, nad którym obecnie pracuję, jest od podstaw budowany na konkretnej koncepcji i to ona dyktuje formę pejzażu. Klimat zszedł trochę na dalszy plan, ale nadal działa jako spoiwo dla elementów kompozycji. Mam przynajmniej taką nadzieję.

Wiele z Twoich obrazów ma w sobie coś niedopowiedzianego, jakby celowo unikały jednoznacznych znaczeń. Czy to świadomy zabieg – zostawianie przestrzeni do interpretacji odbiorcy?

Przestrzeń dla interpretacji jest kluczowa – zbytnia dosłowność w sztuce razi mnie i zniechęca do jej odbioru. Bliska jest mi koncepcja obrazu jako lustra, w którym widz może odbić swoją wrażliwość. Tylko w takim procesie może „zaiskrzyć” między obrazem a odbiorcą, który staje się jednocześnie jego czynnym współtwórcą. Często mam problem z tytułowaniem moich prac, ponieważ nie chcę tą drogą narzucać konkretnych interpretacji. Z tego właśnie powodu uciekam się do zupełnie oczywistych tytułów lub – jeśli dana praca należy do określonego cyklu – nadaję jej tylko numer.

A jak wygląda Twój proces twórczy? Zaczynasz od szkicu, fotografii, a może wszystko dzieje się bezpośrednio na płótnie?

To też bardzo zmienia się przy każdym kolejnym cyklu/wystawie. Kiedyś częściej zaczynałem od konkretnej fotografii, która miała w sobie jakiś malarski punkt zaczepienia. Potem długo „czyściłem” jej kompozycję w programie graficznym dla uwypuklenia oczekiwanego efektu, aby później w procesie samego malowania i tak dać się mu ponieść i skończyć z obrazem luźno opartym o pierwotny projekt.

Obecnie próbuję wyjść bardziej z idei, zagadnienia, do których później szukam fotograficznych odniesień, zestawiam je ze sobą, drukuję i buduję przestrzenne dioramy. To one dopiero stają się modelem do obrazu.

Wspomniałeś wcześniej o relacjach i emocjach. Czy w takim razie Twoje obrazy można traktować jako autobiograficzne?

Moje obrazy są nie tyle autobiograficzne, co może subiektywne. Malowanie jest żmudnym i często nieprzyjemnym procesem i aby przebrnąć przez jego niewygody, potrzebna jest dobra motywacja. Ja tę motywację znajduję w potrzebie wyrazu, znalezieniu języka dla nienazywalnych uczuć, stanów, sprzecznych przemyśleń, które zbierają się w podświadomości. Często poddaję malarskiej refleksji moją relację z nieżyjącym już ojcem-malarzem lub próbuję zilustrować procesy emocjonalne, które badam na sobie w kontekście oswajania depresji. Są to więc tematy nie tylko bardzo osobiste, ale i, wbrew pozorom, bardzo pozytywne w swojej terapeutycznej roli.

A czy są jakieś filmy albo książki, które – Twoim zdaniem – rezonują z Twoją twórczością albo miały na nią wpływ?

Życzeniowo sięgnąłbym po film „Metamorfoza Ptaków” (reż. Catarina Vasconcelos), wizualny esej o nostalgii, pamięci, rodzinie. Fabuła nie układa się w żadną linearną narrację, ale siła poszczególnych ujęć do dziś odbija się w mojej estetyce i jest pewnym wyznacznikiem dla budowania maksymalnego wizualnego napięcia przy minimalnych środkach artystycznych. Bardzo cenię sobie również melancholię filmów Nuriego Bilge Ceylana, gdzie fabuła, już bardziej tradycyjnie, powolnie sączy się pomiędzy szerokimi ujęciami smętnych tureckich pejzaży.

Zdradź trochę kulis: czym karmisz się twórczo: kawa i papierosy, zielona herbata i playlista, czy raczej spacery i cisza?

Ostatnio często zdarza mi się pojechać samotnie na spacer do lasu, najczęściej Bielańskiego (w Warszawie), który nazywam swoim biurem. To tutaj wykonuję intelektualną część pracy przy klarowaniu wizji obrazu, żeby potem w warsztacie swojej pracowni przełożyć ją na konkretny, materialny obiekt.

W trakcie malowania zdarza mi się słuchać politycznych podcastów i chociaż osobiście czuję niesmak do polityki, jej trywialność i wartkość narracji pomagają mi się skupić na pracy, w jakiś dziwny sposób trzyma mnie to związanego z rzeczywistością i nie pozwala zbyt mocno osunąć się w introspekcje.

I na koniec chciałam zapytać Cię o Twoją przestrzeń: co masz na ścianach u siebie w domu – własne obrazy czy cudze?

W swoim domu/pracowni mam własne obrazy, ponieważ mieszkam w niewielkim mieszkaniu i ściany służą mi do bezpiecznego przechowywania prac. Gdybym jednak mógł wybrać, odwróciłbym wszystkie licami. Zawsze miałem problem z określaniem kiedy obraz jest skończony i patrząc na swoje starsze prace widzę w nich głównie błędy, elementy które dzisiaj namalowałbym zupełnie inaczej. Czasem jest to miłe świadectwo drogi jaką przeszedłem rozwijając warsztat, częściej jednak przypomnienie, że obraz idealny nie istnieje i jedyne co się liczy, to samo malowanie.

 

Rozmawialiśmy o sztuce, emocjach i pejzażach. Dziękujemy za to spotkanie i zapraszamy do dalszego odkrywania twórczości Wiktora.


Wybrane prace Wiktora

Więcej prac Wiktora można zobaczyć na stronie artysty w Galerii Fresz:
freszgallery.pl/artysci/wiktor-jackowski