Zdjęcia z otwarcia wystawy Olgi Pawłowskiej „Ktoś chodził wokół naszego domu”

Ktoś chodził wokół naszego domu – mówi Elżbieta, bohaterka filmu Feliksa Falka „W środku lata” z roku 1975, do swojego męża Adama. Mąż, racjonalny naukowiec, ignoruje ją. „W środku lata” to jeden z ulubionych filmów Olgi Pawłowskiej . Niby nic się w nim nie dzieje, mało dialogów, skrzypienia furtki, szelesty, cisza i narastające napięcie. Coś się stanie, coś wisi w powietrzu, cisza wokół  i pustka domu wypełniona muzyką Haydna tylko czeka. Dom nad jeziorem, symbol  letniej sielanki staje się domem złym. Takich domów z tajemnicą mamy na wystawie we Fresz Gallery całą serię. Zanurzone w mroku, otoczone koronką liści drzew, emitują dziwne światło, zapraszają i straszą równocześnie.

Wyrazić niewypowiedziane, ukryte. I tak jak wywiązuje się z tego zadania  Falk w swoim filmie, tak malarstwo Olgi Pawłowskiej jest za każdym razem próbą zdjęcia z rzeczywistości warstwy oczywistej i widocznej.  Paradoksalnie odbywa się to przez operowanie oczywistością: w cyklu helskim na małych formatach widzimy litery tworzące nazwy tamtejszych miejscowości, często niepełne jak KUŹN, gdzie brakuje końcówki słowa, fragmenty drogowskazów z typowym fontem „drogowskazowym”, które kierują nas na Hel, ale też są urwane. To operowanie oczywistymi kodami wizualnymi, w połączeniu z ich niekompletnością budzi niepokój, wrażenie niewygody, braku  i konieczności dopełnienia – uczucia podstawowe i głęboko egzystencjalne. Równocześnie jest w tych z pozoru prostych znakach element metafizyczny, widzimy prosty komunikat wizualny, ale przeczuwamy coś więcej. Wielki malarz amerykański Ed Ruscha, patron Olgi Pawłowskiej powiedział „Interesuje mnie gloryfikacja tego, co w naszym świecie określilibyśmy jako niewarte gloryfikacji. Skupienie się na tym, co zapomniane, jakby właśnie to było obiektem kultu, czymś świętym”.  U Olgi nawet zawieszony w przestrzeni prostopadłościan ma w sobie moc obrazu przedstawiającego  zjawisko nadprzyrodzone. Tu nic nie dzieje się przypadkiem, wszystko jest zapowiedzią, znakiem. Dlatego wydaje  się, że właściwą formą kontaktu ze sztuką Olgi Pawłowskiej jest kontemplacja i do tej kontemplacji w pomalowanej na czarno Galerii Fresz zapraszamy.

Katarzyna Rzehak, marzec 2017